Chile

wrzesień 2025

Chile - Santiago

Dzień 1

Za nami 26 godzin podróży (w tym aż 19 w samolotach!) – trasa:
Pyrzowice → Frankfurt → Bogota → Santiago.
 
Najpierw przez bezkres Atlantyku, a potem zanurzeni w surrealistycznych obrazach malowanych przez zachodzące słońce nad Ameryką Południową… Udało się uchwycić kilka pięknych kadrów 📸✨
 
Przed nami jeszcze 5 lotów wewnętrznych po Chile i Peru oraz 3 przez São Paulo w drodze do Polski. Ale najpierw – upragniony sen 😴, a potem dwa dni na rekonesans stolicy Chile. I wreszcie szturm na pustynię Atakama 💪🔥

Dzień 2

W dwa dni przeszliśmy ok. 40 km ulicami stolicy Chile: centrum i okolice. I jakie wrażenia? Santiago zaskoczyło mnie biedą. Bezdomni na każdym kroku — w namiotach, pod kocami, na ławkach, ciągnący ze sobą cały dobytek. Już 3 km od centrum chodniki zasypane śmieciami. Na ulicach kwitnie handel – ludzie na płachtach sprzedają wszystko: od zup i herbaty ☕ po ubrania, buty 👟 i zabawki. Stare rzeczy i nowe, byle co.
 
A jakie są dane? W 7-milionowym Santiago oficjalnie żyje ponad 21 tys. bezdomnych, szacunki mówią nawet o 40 tys. osób. Ponad 113 tys. rodzin mieszka w slumsach (campamentos), a 10% najbogatszych Chilijczyków zarabia 26 razy więcej niż 10% najbiedniejszych.
 
A gdzie byliśmy dzisiaj? Co zwiedziliśmy:
Cerro Santa Lucía – wzgórze, na którym w 1541 roku Pedro de Valdivia założył Santiago.
Barrio Bellavista – kolorową, artystyczną dzielnicę pełną murali 🎨, kafejek i nocnego życia, gdzie najmocniej czuć bohemę Santiago.
Museo Chileno de Arte Precolombino – dla mnie coś absolutnie niezwykłego: całe dziedzictwo cywilizacji, o których pisałam w Hologramowym Świecie i Bezimiennych – Nazca, Moche, Chavín, Inkowie, Wari i Chinchorro. Byłam w siódmym niebie ✨.
Mercado Central – ogromny, tętniący życiem targ pełen zapachów ryb 🐟, owoców morza 🦐 i ulicznego jedzenia. Choć panował tam tłok i swoisty chaos, miejsce miało w sobie niepowtarzalny charakter.
Museo Nacional de Bellas Artes – elegancki gmach i wspaniałą kolekcję sztuki chilijskiej 🖼️, prawdziwe serce kultury miasta.
 
Pogoda była zmienna – raz słońce ☀️, raz deszcz 🌧️ – ale i tak super. Jutro ruszamy dalej 🚶.

Dzień 3

By sprawiedliwości stało się zadość, postanowiliśmy dzisiaj spojrzeć na Santiago z innej perspektywy — tej lepszej. Dlatego ruszyliśmy w kierunku najbogatszej i najbardziej prestiżowej części miasta — dzielnicy Providencia. To właśnie w niej znajdują się ambasady, siedziby międzynarodowych korporacji i ekskluzywne apartamentowce. Także Gran Torre Costanera — najwyższy budynek w Ameryce Południowej (300 m, 62 piętra).
 
I jakie wrażenia? No zupełnie inne niż wczoraj. Ulice zadbane — parki, skwery, fontanny. Pieniądze płyną strugami — co widać po wnętrzach nowoczesnej galerii handlowej Costanera Center.
 
📊 A co mówią dane?
Region metropolitalny Santiago (czyli stolica wraz z otaczającymi ją dzielnicami) liczy dziś ok. 8,4 mln mieszkańców i podzielony jest na 52 dzielnice (comunas). Najbogatsze z nich – Providencia (~164 tys. mieszkańców) i Vitacura (~97 tys.) – tworzą tzw. „sector oriente”, gdzie koncentruje się klasa wyższa: biznesmeni, dyplomaci i zamożne rodziny korzystające z prywatnych szkół, ekskluzywnych sklepów i apartamentowców. Ceny nieruchomości w tych dzielnicach należą do najwyższych w całej Ameryce Południowej.
 
📸 Co zobaczyliśmy i utrwaliliśmy na zdjęciach:
Uroczystą zmianę warty przed pałacem prezydenckim La Moneda – z orkiestrą i końmi, w podniosłej atmosferze.
Ulice najbogatszej części Santiago – dzielnicy Providencia.
Wieżowiec Gran Torre Costanera i ekskluzywne wnętrza galerii Costanera Center – z największą strefą gastronomiczną, jaką kiedykolwiek widziałam w centrum handlowym 🍴.
Stację metra Universidad de Chile – ozdobiona muralem Memoria Visual de una Nación (1200 m²), opowiadającym dzieje Chile od podboju po współczesność.
Zaułek Barrio París-Londres – mały fragment Paryża i Londynu w samym sercu Santiago.
Kościół św. Franciszka – najstarszy katolicki kościół miasta (1562 r.), gdzie w mszy uczestniczą również czworonogi 🐕.
 
🌼 Dziś w Chile obchodzony jest pierwszy dzień wiosny (21 września). Z tej okazji wszyscy obdarowują się żółtymi kwiatami, które symbolizują radość, odrodzenie i nowy początek. 🙂

Chile- San Pedro de Atacama

Dzień 4

Przybyliśmy na najsuchszą pustynię świata. Są tu miejsca, gdzie od tysięcy lat nie spadła ani kropla deszczu i gdzie życie nigdy nie powstało — nie ma tu roślin, zwierząt ani nawet bakterii.
Zameldowaliśmy się w miasteczku, które od tysięcy lat jest oazą wśród bezkresu piasków i gór, dawniej zamieszkaną przez kultury Atacameños.
Nad nami niebo obsypane gwiazdami, zbliża się północ, a my podekscytowani nastawiamy budziki na 4:00, by wyruszyć ku gejzerom El Tatio 🌋❄️
Jest dokładnie tak, jak w Hologramowym Świecie… ✨

Dzień 5

Gejzery El Tatio
 
Ziemia gotuje się pod stopami, choć przykryta jest warstwą lodu. Gorąca woda rozrywa skorupę, zionąc parą. Z minuty na minutę w powietrzu unosi się coraz więcej gęstej, białej mgły, malując w mojej wyobraźni apokaliptyczny obraz końca świata.
 
Nic dziwnego — temperatura −10°C, odczuwalna jeszcze niższa ❄️. Wysokość 4320 m n.p.m. 🏔️, a my mamy za sobą 1,5-godzinny maraton po skalistych serpentynach w całkowitych ciemnościach.
Ale chwila zdrowego rozsądku i już wiem — to tylko El Tatio: pole gejzerów, setki fumaroli i wrzących źródeł, które o świcie wyrzucają w powietrze fontanny pary i wody 🌫️💦. Trzecie co do wielkości pole gejzerowe na świecie. 🌍
 
Znam to miejsce doskonale. To właśnie tutaj, na pustyni Atacama, szamani Atacameños przed tysiącami lat odprawiali rytuały oczyszczenia i kontaktu z duchami ziemi 🔥✨.
 
A ja trafiłam na tę ceremonię w moim Hologramowym Świecie. Tak… i teraz też było warto oglądać ten niesamowity, magiczny spektakl natury 🌌💫.
🌾 Święte ziarna Inków.
W San Pedro de Atacama spróbowałam dziś wyjątkowej potrawy, która znowu przeniosła mnie na karty Hologramowego Świata.
🌱 Mowa o kaszy quinoa – od tysięcy lat uprawianej w Andach przez różne kultury prekolumbijskie (na terenie dzisiejszego Peru, Boliwii, Ekwadoru i Chile).
Czy wiedzieliście, że to jedno z najzdrowszych ziaren świata?
✨ Zawiera pełnowartościowe białko (wszystkie 9 niezbędnych aminokwasów – rzadkość w roślinach).
✨ Dostarcza błonnika, magnezu, żelaza, cynku, fosforu i witamin z grupy B.
✨ Ma niski indeks glikemiczny, więc stabilizuje poziom cukru we krwi.
✨Nie zawiera glutenu, więc nadaje się dla osób na diecie bezglutenowej.
…a do tego rośnie na wysokościach nawet 4000 m n.p.m., gdzie inne zboża nie mają szans przetrwać… 🌄

Dzień 6

🚙 Samochodem przez Atacamę
 
Pustynia Atacama potrafi zmieniać się jak kameleon – w zależności od wysokości, światła i samej ziemi pokazuje zupełnie inne oblicza. Wczoraj wsiedliśmy do wypożyczonego samochodu, by z bliska przyjrzeć się jej różnym twarzom.
 
1. Laguna Cejar
Laguny to po prostu naturalne zbiorniki wodne, które powstają tam, gdzie woda gromadzi się w słonych kotlinach i nie ma ujścia. Parowanie zostawia sól i minerały, tworząc połyskujące tafle. W regionie Salar de Atacama jest ich kilka: Cejar,
Tebinquinche, Chaxa i inne, a każda różni się kolorem, zasoleniem czy głębokością. My zatrzymaliśmy się nad Laguną Cejar. Na krystalicznej wodzie unosiły się flamingi, nawołujące się w porze godowej. Pod nogami migały małe jaszczurki, a kawałek dalej pojawił się zwierzak przypominający skrzyżowanie lisa z psem. W przejrzystej wodzie widać było skalne urwiska, a niektórzy kusili się o kąpiel w tym hipersłonym jeziorze – choć my ruszyliśmy dalej.
 
2. Trasa ku granicy z Boliwią
Im wyżej, tym bardziej zmienia się pustynia. Na wysokości ok. 4500 m n.p.m. zobaczyliśmy całe połacie ostrej trawy ichu – suche kępy, które potrafią przetrwać tylko w tych ekstremalnych warunkach. Ziemia była popękana jak wyschnięta skorupa, a pomiędzy nią piętrzyły się ogromne bloki skalne – ślad dawnej aktywności wulkanicznej. U podnóża wulkanu Licancabur dostrzegliśmy potężne pęknięcia i wąwozy, wyglądające tak, jakby ziemia miała zaraz rozpaść się na pół.
 
3. Wulkan Licancabur
Ten majestatyczny stożek góruje nad San Pedro, wznosząc się na prawie 6000 m. Na jego szczycie znajduje się jedno z najwyżej położonych jezior świata. Choć nie wybuchał w czasach historycznych, wulkan uważany jest za potencjalnie czynny, ale niskiego ryzyka – ostatnie młode wypływy lawy datowane są na ponad 13 tysięcy lat temu. Licancabur miał znaczenie sakralne dla ludów andyjskich – na obrzeżach krateru odkryto kamienne platformy rytualne, używane podczas równonocy i przesileń. W czasach Inków takie szczyty łączono z rytuałem capacocha, w którym składano ofiary – dzieci i drogocenne przedmioty – by przebłagać bogów w chwilach kryzysu.
 
4. Dolina Śmierci
Ostatnim etapem naszej trasy była Dolina Śmierci – miejsce, gdzie od tysięcy lat nie spadł deszcz. Krajobraz jest surowy i niemal kosmiczny, przypominając klimat Marsa. Dlatego służy jako poligon badań analogowych dla misji marsjańskich. Jej niezwykła sceneria przyciąga też filmowców – fragmenty Quantum of Solace i dokument Cielo powstały właśnie tutaj. To jedno z najbardziej nieziemskich miejsc na pustyni Atacama.
🎥 ZAPRASZAM NA ATACAMĘ✨🌍
 
Są miejsca na ziemi, gdzie czas się zatrzymał. Gdzie wiatr opowiada historie dawnych światów, a cisza wbija się w duszę jak echo wieczności. Takim miejscem jest Dolina Śmierci w San Pedro de Atacama. 🌵
 
Tu od tysięcy lat nie spadła kropla deszczu. Nie ma wody, nie ma życia, nawet bakterii. Ziemia oddycha pustką, a jednocześnie emanuje mocą większą niż wszystkie miasta świata. 💨
 
To właśnie tutaj narodziła się we mnie potrzeba napisania 7. części „Hologramowego Świata” – Zmysły. Patrząc na bezkres piasku, zanurzyłam się w opowieści dawnych ludów: pradawnych Chinchorro, którzy jako pierwsi na świecie mumifikowali swoich bliskich, w tajemnice Inkaskiego imperium, w dramatyczne ślady hiszpańskich konkwistadorów, aż po ślady obozu Pincheira, gdzie bunt mieszał się z nadzieją. 🔥
 
A potem moja wyobraźnia poleciała jeszcze dalej – ku przyszłości, na Marsa, do obserwatorium ALMA, które z tej samej pustyni spogląda w nieskończoność kosmosu. 🚀
 
Dolina Śmierci to jak fragment innej planety. Jakby ktoś wyrwał kawałek Marsa i zostawił go tu, byśmy mogli spojrzeć w lustro – zobaczyć świat bez wody, bez życia, ale pełen… sensu. ✨
🌙 Valle de la Luna – Dolina Księżycowa
 
Valle de la Luna swoim wyglądem przypomina powierzchnię Księżyca, choć niektórzy naukowcy porównują ją do Marsa. To obszar o powierzchni około 440 km² w obrębie Cordillera de la Sal – pełen kraterów, skalnych grzbietów, szczelin i piaskowych wydm.
Miliony lat temu znajdowało się tu wewnętrzne morze, które wyschło, pozostawiając ogromne pokłady soli i minerałów. Wiatry i osady wulkaniczne wyrzeźbiły skały w niezwykłe kształty przypominające m.in. Amfiteatr, Trzy Marie – formacje kojarzone z kobiecymi postaciami strażniczek pustyni – oraz jaskinie solne. ✨
 
Dolina zawiera także pozostałości starych kopalni soli — np. kopalnię Victoria Mine, czynną do połowy XX wieku, gdzie wydobywano bloki soli używane później do konserwacji mięsa i w produkcji przemysłowej. Z Cordillera de la Sal związane jest nazwisko Ignacego Domeyki, polskiego geologa i badacza, który w XIX wieku opisywał chilijskie Andy i przyczynił się do rozwoju wiedzy o tym regionie. ⛏️ .
 
Trasę liczącą ok. 7 km pokonaliśmy samochodem, jadąc powoli z dozwoloną prędkością około 20 km/h. We wskazanych miejscach zatrzymywaliśmy się, by pieszo eksplorować teren. Muszę przyznać – dech zapiera w piersiach! Czuliśmy się jakbyśmy byli na innej planecie 🧐🧐

Dzień 7

Pożegnanie z Atacamą 🏜️
 
Nasz 4-dniowy pobyt na pustyni Atacama dobiega końca. Przyznam, polubiłam to miejsce w realnym świecie, a pokochałam w iluzorycznym – na kartach Hologramowego Świata część 7 „Zmysły”.
 
🌙 Dzisiejszy dzień spędziliśmy w Dolinie Księżycowej. Krajobraz wyglądał jak z innej planety – Marsa? A może Księżyca? Hmm..🤔
 
🐕 Pożegnaliśmy się też z San Pedro – niewielkim miasteczkiem na wysokości 2400 m n.p.m., z niską zabudową z gliny i… niezliczoną liczbą psów, które zdają się być jego prawdziwymi gospodarzami.
 
🌵 To miejsce od tysięcy lat zamieszkiwali Atakamowie (Likan Antai), którzy stworzyli tu swoją kulturę i pozostawili bogate dziedzictwo. Ich obecność czuć na każdym kroku – w glinianych murach, dawnych cmentarzach i kamiennych rytach. Nad miasteczkiem góruje majestatyczny wulkan Licancabur, który przypomina o dawnych rytuałach i ofiarach składanych wysoko na jego zboczach.
 
✈️ Jutro ruszamy do Peru – kolejny etap naszej podróży!

Dzień 16

✈️ Z Peru wróciliśmy do Santiago, by kontynuować zwiedzanie miasta i jego okolic. Dzisiejsze popołudnie spędziliśmy spacerując po centrum — miasto budziło się do życia przed weekendem.
 
🎶 Na każdym kroku słychać było muzykę, a ulice wypełniali odświętnie ubrani ludzie. W Parque de Armas, tuż obok katedry, trwały występy uliczne, a przed gmachem prezydenta ustawiono scenę, by świętować 50-lecie metra w Santiago. Na ulicznych skwerach mijaliśmy roztańczone grupy osób — śmiech, taniec i rytm miasta unosiły się w powietrzu. Atmosfera była radosna, pełna dźwięków, światła i energii…✨ ✨

Chile - Valparaíso

Dzień 17

Piękne nadmorskie miasto kusi nie tylko widokiem na ocean 🌊, ale też kolorowymi murami. Graffiti i murale oplatają niemal każdą ścianę – sztuka wylewa się z domów, schodów, murków.
 
Ale Valparaíso to również ciemniejsza strona podróży: złodziei jest tu naprawdę wielu.
Wypożyczyliśmy samochód w Santiago 🚗, a zanim zdążyliśmy dotrzeć na strzeżony parking – wpadliśmy w sidła ulicznych naciągaczy. Na czerwonym świetle 🔴
przebili nam dwa tylne koła i próbowali swoich „metod”. Na szczęście zachowaliśmy zimną krew – numer im nie wyszedł.
 
Ale 1,5 godziny czekania na assistance ⏳ było prawdziwym wyzwaniem. Co chwila ktoś podchodził, ostrzegał, proponował pomoc… I nagle nie wiedzieliśmy już, kto jest po naszej stronie, a kto przeciwko nam. W końcu policyjny patrol 🚓 postanowił nas pilnować aż do przyjazdu auta zastępczego.
 
Tak czy siak – jeszcze nigdy nie stresowaliśmy się tak czerwonymi światłami🤫
 
A samo Valparaíso?
Magicznie dudniło 26. Carnavalem Mil Tambores 🥁 – rozśpiewane 🎶, rozbawione 🎭, wciągające w swój rytm i kolory. Nie sposób było przejść obojętnie…
Valparaíso – rozpoczął się 26. Carnaval Mil Tambores! 🥁💃🎨
 
Dziś, 5 października, o 10:00 rano ulicami miasta ruszyła wielka parada – pasacalle – pełna bębnów, tańca, kolorów i radości.
 
Biją w bębny, tańczą: dzieci, młodzież, seniorzy. Poprzebierani, uśmiechnięci, pełni życia. Tłumy patrzą, świętują razem, a dźwięki unoszą się po całej przestrzeni miasta, między wzgórzami.
 
📣I ja tam byłam. Tańczyłam i w plecak, niczym w bębny, biłam…🥁🥁

Chile - Santiago

Dzień 18

Chyba mamy jakąś manierę odwiedzania szczytów z wielkimi pomnikami. 😉 Tym razem ze wzgórza San Cristóbal przywołała nas ogromna figura Matki Bożej Niepokalanej – symbol Santiago.
 
Na szczyt ⛰️ wjechaliśmy panoramicznym busem. Miałam wrażenie, że miasto i majestatyczne Andy rosną w oczach.
 
Wreszcie, na wysokości 880 m n.p.m., przed naszymi oczami ukazał się 22-metrowy wizerunek Niepokalanej, stojący na ogromnym cokole. Trzeba przyznać, że robi wrażenie – zwłaszcza w słońcu 🌞, które wybielając rzeźbę, rysowało w mojej wyobraźni postać anioła stróża…
 
Siedząc u stóp tego niezwykłego posągu, wpatrywaliśmy się w panoramę miasta. Czas zdawał się zatrzymać ⏳️– spędziliśmy tam prawie godzinę, w ciszy, kontemplacji i zadziwieniu, jak wszystko na ziemi wydaje się małe i przemijające.
A potem, w nostalgicznym nastroju, poszliśmy za ciosem – wprost na Cementerio General de Santiago, najważniejszy cmentarz w stolicy 🏛 – by złożyć hołd naszemu rodakowi, Ignacemu Domeyce. 💙
Nekropolia leży u podnóża góry; odległość kilkunastu kilometrów pokonaliśmy pieszo, obserwując codzienne życie w ubogich dzielnicach. Trzeba przyznać, że to niecodzienne doświadczenie. Miejscami szliśmy tak blisko domostw zbudowanych z kartonów, płyt, materiałów i śmieci, że niemal ocieraliśmy się o nie. Czułam jakiś nienazwany, irracjonalny lęk…🫨🫨
 
🏛Sam cmentarz to zupełnie inny świat – miasto z marmuru i ciszy. 🌿 Założony w 1821 roku, należy do najstarszych nekropolii Ameryki Południowej. Wśród zielonych alei i monumentalnych grobowców spoczywają prezydenci, artyści, poeci i bohaterowie narodowi Chile – w tym Salvador Allende i Gabriela Mistral.
 
W cieniu marmurowych mauzoleów, pomiędzy aniołami i rzeźbionymi sarkofagami, znajduje się również pomnik Ignacego Domeyki – Polaka, który po powstaniu listopadowym znalazł tu nową ojczyznę. Był geologiem, reformatorem szkolnictwa i badaczem Andów; opracował mapy złóż minerałów i zmodernizował Uniwersytet Chilijski.
 
Na jego pomniku widnieje napis:
„Ignacio Domeyko, sabio polaco-chileno” – „mędrzec polsko-chilijski”.
🌞 I tak, w nieco sentymentalnym nastroju, w cieple promieni słonecznych, przeminął kolejny dzień naszego pobytu w Chile…
⛰️ Wzgórze San Cristóbal, Santiago de Chile
 
Na szczycie, na wysokości 880 m n.p.m., góruje 22-metrowa figura Matki Bożej Niepokalanej wzniesiona w 1908 roku. To duchowy symbol miasta i miejsce modlitwy oraz ciszy nad tętniącą życiem stolicą.
 
Z jej stóp rozciąga się niezwykła panorama Santiago i śnieżnych Andów – widok, który naprawdę zapiera dech w piersiach 💙

Dzień 19

Wiele przeżyć jak na tak krótki czas. Santiago – tętniąca życiem stolica 🏙️, pustynia Atacama z gejzerami El Tatio 🌋, bezdroża kamiennej Doliny Śmierci i tajemniczej Doliny Księżycowej 🌕, turkusowe laguny o krystalicznie czystej wodzie 💧 i niebo usiane gwiazdami, które obserwowaliśmy nocą przy największych teleskopach świata 🔭. A do tego barwny karnawał w Valparaíso 🎭
 
Tę Atacamę przecież już znałam – widziałam, przeżyłam ją kiedyś na kartach 7. części „Hologramowego Świata” pt. Zmysły. A jednak teraz wszystko śnić będzie się prawdziwiej i głębie …
 
Każde z tych miejsc zapisało się w pamięci inaczej – zapachem, światłem, ciszą lub dźwiękiem ulicznych bębnów. Chile okazało się krajem kontrastów i emocji, w którym pustynia i ocean, cisza i zgiełk, duchowość i codzienność splatają się w jedną, niepowtarzalną całość.
 
Trochę żal odjeżdżać… jakby człowiek zostawiał tu cząstkę siebie. ❤️

Dzień 20

Powrót do domu ✈️
 
Podróż powrotna trwała ponad dobę. Za nami tysiące kilometrów, zmieniające się strefy czasowe i obrazy, które zostaną w pamięci na długo.
 
Z Santiago do São Paulo – cztery godziny ponad Andami i południowoamerykańskim lądem. Potem długi, jedenastogodzinny lot przez Atlantyk do Frankfurtu i wreszcie krótki przelot do Pyrzowic. W sumie szesnaście godzin w powietrzu i około ośmiu na odprawy, przesiadki i drogę z lotniska.
 
Dla mnie najpiękniejszym etapem podróży był przelot nad Andami 🏔️. Ośnieżone szczyty lśniły w słońcu, jakby żegnały nas ostatnim blaskiem Ameryki Południowej. Potem zapadła noc i tylko ciche światła pod nami 🌌 towarzyszyły naszym myślom.
 
Zmęczeni, ale szczęśliwi, dotarliśmy do domu 🏡. Co zostanie z tej podróży po Chile i Peru?
Zdjęcia, wspomnienia, kilka drobnych pamiątek… i coś znacznie więcej. Ta podróż była wędrówką śladami moich bohaterów z Hologramowego Świata — z części „Zmysły” i „Intuicja”. Miejsca, o których pisałam, ożyły – pachniały, drżały w świetle, mówiły własnym głosem…
 
Dlatego te książki już nigdy nie będą tylko tekstem – stały się doświadczeniem ✨.
A każda podróż, także ta, przypomina, że świat naprawdę odpowiada na nasze marzenia. Wzbogaca, otwiera i daje nadzieję 💫.